Były dwa podstawowe korki w Katowicach : na Kochłowickiej i na Chorzowskiej w kierunku do Ronda. Na Chorzowskiej korek był praktycznie zawsze i miał swoją cechę szczególną: w różnych innych korkach powoli ale jechało się. Na Chorzowskiej samochody stały. Co jakiś czas podjeżdżały dwa - trzy metry i znów stały. Dziś taki korek tworzy się po stłuczce w okolicach tunelu, mówi się wtedy o paraliżu drogowym. W tamtych latach to była codzienność.
Przerażające jak kiedyś wszędzie było zielono ....
OdpowiedzUsuńDziś stając w tym samym miejscu co zobaczymy ? beton i brud :(
Fakt, ta kwestia jest często poruszana w komentarzach. Zieleni jakoś ubyło.
OdpowiedzUsuńZieleni ubyło, ale jak teraz to miejsce wygląda :)
OdpowiedzUsuńW ogóle moim zdaniem Chorzowska 50 obecnie wygląda niesamowicie nowocześnie, a pomyśleć, że stała jak jeszcze nie było DTŚ ;)
Oj stało się, stało. Ale za to ilość przeczytanych w podróży książek - bezcenna :)No i te dojazdy pozwoliły mi na opanowanie czytania w każdej pozycji :)
OdpowiedzUsuńNie chcę się czepiać, Panie Andrzeju, ale czy to na pewno rok 2000? Biurowiec Chorzowska 50 widoczny po lewej ukończono bodaj w 2001 r., a moja firma była chyba druga po Orlenie, kiedy się tam wprowadzała w roku 2002. No, ale mogę się mylić, bo pierwszym z pierwszych był i tak bank ING :-), a budynek na zdjęciu mógł wtedy jeszcze nie być oddany do użytku w 100%. A z innej beczki, to redukcja zieleni w centrum miasta nie jest najgorszą rzeczą, jak się Katowicom przytrafiła. Lubię uwieczniać na fotografiach zmiany, które zachodzą wokół mnie (prawie jak Harvey Keitel w filmie "Dym"?), ale ostatnio coraz większą częścią mojej kolekcji są zdjęcia pustoszejących budynków, zamkniętych sklepików, knajpek do wynajęcia i walących się kamienic. I to w samym centrum miasta. Horror, horror... Pozdrawiam, Magda
OdpowiedzUsuń